Logo pl.horseperiodical.com

Sieroty z Nowego Orleanu

Sieroty z Nowego Orleanu
Sieroty z Nowego Orleanu

Wideo: Sieroty z Nowego Orleanu

Wideo: Sieroty z Nowego Orleanu
Wideo: NOWY ORLEAN jak z filmu! Takiego miasta jeszcze nie widzieliśmy - USA VLOG 2023 - YouTube 2024, Może
Anonim
Sieroty z Nowego Orleanu | Fotografie Carreen Maloney
Sieroty z Nowego Orleanu | Fotografie Carreen Maloney

BRUDNY, SKINNY COLLIE SPRÓBŁ SIĘ NA pasie startowym, gdy mój samolot schodził na lotnisko Louisa Armstronga, skręcając z chodnika, by uciec przed ryczącym ptakiem, który go ścigał. Wślizgnął się przez dziurę w płocie i już go nie było. Lotnisko, jedno z nielicznych miejsc spotkań, które pozostało, gdy ludzie podróżowali do iz opuszczonych ruin, prawdopodobnie zwabili głodnego psa z powodu jego śmieci.

Był to pierwszy rzut oka na przerażenie, jakiego doświadczyłbym w Nowym Orleanie w nadchodzących dniach, zaledwie cztery tygodnie po huraganie Katrina z 29 sierpnia 2005 r., Uderzenie spowodowało pęknięcie wałów, myjąc wodę tak wysoko, jak 20 stóp nad dzielnicami miasta. Ewakuowanym, którzy uciekali na swoje życie, nie wolno było wprowadzać zwierząt domowych do autobusów i schronisk. Teraz zwierzęta zamieszkiwały samo miasto.

Szacuje się, że ponad 70 000 zwierząt towarzyszących zginęło w największej katastrofie, która nawiedziła zwierzęta w historii USA. Tysiące ratowników z USA i Kanady, komunikując się za pośrednictwem stron internetowych, zorganizowało największą akcję ratunkową tego rodzaju, skradając się bez poświadczeń do miasta zamkniętego w stanie wyjątkowym. Wynajęli samochody typu SUV i samochody dostawcze, aby ratować zwierzęta wędrujące po ulicach i zamknięte w domach.

W sumie w ciągu następnych miesięcy około 17 000 zwierząt zostało wyciągniętych żywcem, lądując w prowizorycznych schroniskach, które pojawiły się na zewnątrz, niszcząc Nowy Orlean, aby przyznać stały strumień wychudzonych, rannych zwierząt. Ratownicy, w tym niezależni, weterynarze, obrońcy zwierząt i specjaliści od opieki spali mniej niż trzy godziny na dobę. Szli psy, sprzątali budy, podawali leki i ładowali zwierzęta do transportu. Ocaleni zostali przewiezieni ciężarówką lub przewiezieni do ponad 1000 schronisk i sanktuariów w całym kraju.

Połączyłem się z Pasado Safe Haven, grupą obrony praw zwierząt z siedzibą w Seattle w stanie Waszyngton. Pasado pożyczył stodołę w Raceland w Luizjanie na 150-hektarowej farmie w tydzień po tym, jak Katrina uderzyła na dwumiesięczną misję, która uratowała życie 1200 zwierząt.

Jak większość ratowników spoza miasta, przyciągniętych do regionu, to właśnie tam zadzwonił mrożący krew w żyłach materiał telewizyjny. Psy i koty gromadziły się na dachach i wisiały na koronach drzew, próbując uciec przed wodą, która unosiła się na cztery stopy co 15 minut. Właściciele zwierzaków dotkniętych paniką używali dowolnego urządzenia flotacyjnego, które mogli znaleźć. Niektórzy zostali i umarli ze swoimi zwierzętami. Psy pływały obok łodzi swoich właścicieli, nie rozumiejąc, że nie zostali zaproszeni.

Nawiedzają mnie zwierzęta z Nowego Orleanu, zwłaszcza te, które poznałam, ale nie uratowałam, jak nieśmiały, młody czarny Labrador i jej szczenię, których więzy rodzinne nauczyłem się czytając notatkę, którą ich właściciel malował na przyczepie, prosząc nas o pomoc im. Wczołgaliśmy się pod zburzony budynek, ale nie mogliśmy złapać przestraszonych psów. Z opuszczonych budynków wyglądały kolonie zdziczałych kotów, czekając, aż znajdziemy się w bezpiecznej odległości, zanim zbierzemy jedzenie, które zostawiliśmy w papierowych miskach. Znalazłem zwierzęta, które przetrwały pieczenie w Luizjanie, bez jedzenia i wody, które wtopiły się w chodnik, zwykle ustawione przy drzwiach przednich lub tylnych.

Curry Magee of Magee & Sons Wrecking Yard czule wspomina swoje stado 70 kóz i kucyka, który słuchał go jak zwierzęta. Kiedy nadeszły powodzie, dziesiątki gigantycznych metalowych kontenerów oceanicznych przetoczyły się jak kłębowisko i roztrzaskały wszystko na kawałki. Trzy kozy przeżyły, ale zostały zabite przez głodne psy.

Wybór rezydenta, którego Reginald Andrews zmuszony był podjąć, gdy rozlewała się woda w mieście, był straszliwy: zabierz dzieci z sąsiedztwa do swojej łodzi lub jego dwa Pit Bulle, Cień i Mamę. Kiedy Andrews wrócił po psy, odmówiono mu wstępu.

„Wyprowadzam moje psy i to boli. Były moją rodziną” - mówi Andrews, mrużąc oczy.

Rok później wracam do Nowego Orleanu, aby zobaczyć, co stało się ze zwierzętami, które zostawiliśmy.

Louisiana Society for the Prevention of Cruelty to Animals '(LA SPCA's) Lokalizacja ulicy Japonica została zniszczona przez osiem stóp wody powodziowej. Wysoka, sucha ziemia jest ograniczona, więc magazyn, w którym niegdyś przechowywano kawę, służy jako tymczasowy dom schroniska, dopóki jego pierwszy budynek o wartości 6,8 miliona dolarów nie zostanie ukończony, w grudniu.

Początkowo jedyna bieżąca woda pochodziła z jednej małej toalety, boleśnie niewystarczającej do schronienia mieszczącego 330 zwierząt. Olbrzymie metalowe pojemniki z wybielającą wodą do dezynfekcji misek na żywność znajdują się pod namiotem. Podłogi magazynu nie mają kanalizacji. Co dwa miesiące schronisko wydaje 23 000 USD na chłonne ochraniacze na szczeniaki jako rozwiązanie do makijażu. Zazwyczaj Zamboni przewraca się, aby oczyścić podłogi, ale dziś się zepsuł. Zapach psów w upalnym, lepkim upale jest ostry, ale nie do zniesienia.

Krajobraz zmienił się diametralnie, odsłaniając żałosną jasną plamę po burzy: dostarczył rozpaczliwie potrzebnej okazji do opanowania rosnącej bezpańskiej populacji sprzed Katriny. „W mieście jest teraz znacznie mniej zwierząt niż przed burzą” - mówi Laura Maloney, dyrektor wykonawczy LA SPCA. „Podszewka jest taka, że mamy okazję zająć się ludnością”.

To nie jest mały wyczyn w regionie, którego obywatele nie praktykują sterylizacji i kastracji, preferując zwierzęta, zachowując części, które Bóg im dał. Około 95 procent zwierząt towarzyszących w Nowym Orleanie jest niezmienionych. To skacze do prawie 100 procent w wiejskiej Luizjanie, gdzie 1000 zwierząt przychodziło co miesiąc do drzwi LA SPCA. To zmniejszyło się do 350. W Jefferson Parish Animal Shelter liczba pobrań spadła z 20,400 w 2004 r. Do oczekiwanych 13 000 w 2006 r.

„(Przed Katriną) jechałeś do pracy i widziałeś paczki po osiem lub dziesięć psów, które spędzały czas na neutralnym gruncie” - mówi Maloney, odnosząc się do trawiastej mediany między pasami ruchu uważanej przez psy za bezpieczny teren. Funkcjonariusze zwykli jeździć po drogach pięć dni w tygodniu za pomocą siatek i zapadek. Teraz pozostało tylko kilka doświadczonych paczek dla psów.

Maloney, pochodząca z Maryland, już przed pięcioma laty stanęła w obliczu największego wyzwania zawodowego w swoim życiu, kiedy przyjechała do Luizjany z nadzieją na poprawę praw zwierząt w stanie z zamiłowaniem do walki z psami, walką z kutasami i dogryzaniem, brutalnym sportem krwi który wprawia wyszkolonego psa szturmowego w bezbronnego wieprza, który odciął kły nożycami.

„Nadchodzi zmiana kulturowa na Południu”, mówi Maloney. Mówiąc o przyczepie biurowej, Maloney mówi o pchnięciu do spay i nijakim. Big Fix Rig, tocząca się klinika weterynaryjna sponsorowana przez przyjazne dla zwierząt korporacje i organizacje charytatywne, zmienia od 30 do 60 kotów dziennie za 10 dolarów za głowę, podróżując po południowej Luizjanie dla dzikich kotów, schronisk i mieszkańców o niskich dochodach. Właściciele psów płacą 20 $ za pomocą programu kuponów Spay Louisiana.

Pomimo spadku liczby ludności nasiliły się wyzwania dla funkcjonariuszy kontroli zwierząt. Kathryn Destreza jest naczelnym oficerem humanitarnym LA SPCA i dyrektorem humanitarnych organów ścigania, ale obecnie zajmuje się kontrolą zwierząt, ponieważ schronisko jest nieduże, podobnie jak większość organizacji i przedsiębiorstw w Nowym Orleanie. Nawet fast foody często zamykają się o 3 po południu

Destreza śledzi wezwanie bezpańskiego psa, gdzie tamy wybuchły w Dolnym Dziewiątym Oddziale. To był punkt uderzenia. Woda wyrwała domy z cumowania, myjąc je i ulice, które ustawiły w czystości. Jedyną wskazówką Destrezy jest numer domu. Dom jest pusty, ale pies jest tutaj - świeże ślady łap są śledzone w błocie.

Po jednym dniu w zniszczonych dzielnicach moje oczy pieką. Moje gardło się pali. Smakuję metaliczną krew, a później tej nocy kaszlę różową żółcią. Zanieczyszczenie wisi ciężko w powietrzu w wyniku utrzymywania się toksycznych odpadów przemysłowych, ścieków i rozkładających się ciał, zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych. Destreza wspomina brodzenie przez błoto w zdziesiątkowanym schronie. Pod koniec dnia sznurówki i skóra na jej butach zaczęły znikać.

„Przeszedłem cztery pary w dwa tygodnie”, mówi. Chociaż jej dom w Nowym Orleanie może zamieszkać ponownie, Destreza zostaje w Gonzales, dojeżdżając do pracy dwie godziny każdego dnia, aby uciec od przypomnień o Katrinie dookoła: billboardy, tablice, stacje telewizyjne, rozmowy w restauracji i stały widok na dobytek ludzi spędzać czas na ulicy, aby wszyscy mogli zobaczyć.

Katrina nauczyła ludzi przygotowywać się. Mieszkańcy tradycyjnie ewakuowali się kilka razy w roku, spodziewając się powrotu za dwa dni. Nawyki się zmieniają, podobnie jak prawa. Projekt uchwalony tego lata w Luizjanie wymaga od rządu włączenia zwierząt domowych do planów ewakuacyjnych. A mieszkańcy nauczyli się znaczenia identyfikacji, gdy zwierzęta zaginęły w chaotycznej misji ratunkowej.

„Trudno jest przejechać przez to miasto”, mówi Destreza, przypominając obrazy zagubionych ludzi i zwierząt próbujących przetworzyć efekty burzy. - To było dziwne. Stałbyś na środku ulicy i zanim się zorientowałeś, że wokół ciebie będzie stado 20 psów. Ludzie na międzypaństwach wędrowali jak martwi ludzie. Byli odwodnieni. ty, ale oni nie mieliby sensu.

Opuszczone społeczności uderzają w serca Animal Rescue New Orleans (ARNO), zdeterminowanej grupy ratowników, którzy nie mogą znieść, by zwierzęta głodowały w miejscach, w których żadna istota ludzka nie mogłaby przeżyć. Wolontariusze ARNO odwiedzają 4000 stacji żywienia, obejmujących 650 mil kwadratowych tygodniowo, zrzucając wodę i 400 USD suchej żywności każdego dnia (60 worków 20-funtowych). Chociaż większość ciemności wychodzi po zmroku, karmiciele podróżują w dzień z powodu niebezpieczeństwa. Osoby uzależnione od narkotyków przeprowadziły się do opuszczonych domów, w których znajdują się stacje żywieniowe, a szabrownicy wędrują w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów. Pojazdy wojskowe okresowo dudnią.

ARNO negocjuje z właścicielami domów mieszkających w naczepach Federal Emergency Management Agency (FEMA), którzy obawiają się, że żywność przyciągnie szczury i szopy. Maloney zgadza się z nimi.

„Nie wspieramy niekontrolowanego karmienia”, mówi Maloney. „Chodzi o równowagę w przyrodzie, a to zakłóca ten proces”.

Maloney mówi, że karmienie powstrzymuje pułapki. W obliczu wyboru żywności w humanitarnej pułapce lub źródle na otwartej przestrzeni pułapka za każdym razem pozostaje pusta. Adrian Dillon, dedykowany podajnik, który uzupełnia 300 stacji tygodniowo, ładuje swoją furgonetkę 200 funtami żywności i 40 galonami wody przed wyruszeniem, niezrażony. Ochotnicy z ARNO produkują mąkę, aby zidentyfikować ślady zwierząt domowych i nie widzą pułapek, w których żerują, mówi Dillon.

„Wiele z nich to zwierzęta, które są tak długo na ulicach”, mówi Dillon. „Wiemy, że tam są i nie możemy pozwolić im po prostu głodować”.

Nie ma wątpliwości, że walczą o przetrwanie w Nowym Orleanie. Znalazłem głodnego starego bezpańskiego psa zarażonego zaroślami i zmianami skórnymi wędrującymi z boku drogi w drodze do mojego pierwszego wywiadu.

Ponieważ Charlotte Bass Lilly z ARNO rozładowuje szkolny autobus wypełniony 31 kotami po dniu spędzonym na Big Fix Rig, opowiada o niesamowitych opowieściach o ratowaniu zwierząt, wciąż występujących, choć nielicznych. „Wyciągnęliśmy trzy psy z budynku pod koniec maja, a oni żyli”, mówi, przypisując im przetrwanie gigantycznej torbie mokrej, spleśniałej karmy dla psów. „Chcieli tylko wpełznąć w małe plamy słońca”.

Bliźniacy i schroniska nie są jedynymi, którzy cierpią. Ludzie wciąż rezygnują ze swoich zwierząt, ponieważ nie mogą odzyskać siły po Katrinie, mówi Bass Lilly. „Mamy ludzi żyjących w swoich pojazdach ze swoimi zwierzętami”.

Sam Bailey z Pontchartrain Humane Society mówi, że potencjalni użytkownicy chcą tylko małych zwierząt odpowiednich do przyczepy FEMA.

„Zwierzęta pozostają z nami dłużej”, mówi Bailey. „Żadna z tych osób nie ma domów. Dni adopcji są długie i frustrujące”.

W zrujnowanym kompleksie apartamentów alarmy antywłamaniowe wciąż beczą uporczywie rok po burzy. Podajnik ARNO Donna Sarvis przeciska się przez mały otwór w kruszonym metalowym ogrodzeniu, aby upuścić żywność i wodę. Krótki wybuch szczekania prosi o przeszukanie, ale psa nie znaleziono.

„To jest moje miasto i zniknęło” - mówi Adrian Dillon. „To miasto duchów. Przez jakiś czas nie mieliśmy nawet ptaków. Nie możesz otoczyć go umysłem. To koszmar. Kiedy się obudzę?” ■

Carreen Maloney był dziennikarzem w Kanadzie przez 10 lat w Ottawie Citizen, Winnipeg Free Press and Business w Vancouver. Teraz pisze o problemach ze zwierzętami, a duch pisze dla kilku schronisk dla zwierząt. Można do niej dotrzeć pod adresem [email protected].

Zalecana: