Logo pl.horseperiodical.com

Daj mi schronienie

Daj mi schronienie
Daj mi schronienie

Wideo: Daj mi schronienie

Wideo: Daj mi schronienie
Wideo: Не вешать Кий, гардемарины! (кооп) ► 2 Прохождение Left 4 dead 2 - YouTube 2024, Kwiecień
Anonim
Daj mi schronienie
Daj mi schronienie

Notatka pisarza: Przez trzy lata pisałem dla Whatcom Humane Society (WHS), organizacji zajmującej się ratowaniem zwierząt. Historie zwierząt przybywających do WHS są powtarzane w schroniskach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, przy czym zmieniają się tylko nazwy i daty. Bohaterowie pracujący i wolontariusze w schroniskach dla zwierząt dokładają wszelkich starań, aby ocalić te porzucone zwierzęta w obliczu oszałamiającego kryzysu przeludnienia spowodowanego przez nieodpowiedzialność człowieka. Największą zbrodnią Brewstera i Brandiego przez siedem lat było to, że za bardzo tęsknili za swoimi ludzkimi opiekunami. Przez większość czasu pozostawali sami na podwórku, lęk przed rozstaniem z bratem i siostrą Beagle. Żądząc towarzystwa stada, Beagle zatapiały się w ostrej barwie, która przyniosła ich rasę historii polowań. Sąsiedzi skarżyli się na wycie, a dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem ich właściciel miał dość swoich samotnych krzyków. Beagle zostały wysłane do Whatcom Humane Society (WHS) w północnym stanie Waszyngton, a wszelkie zainteresowanie ich opieką lub przyszłością zostało przekazane z jednym podpisem na stronie wlotowej. Podobnie jak większość zwierząt lądujących w schroniskach dla zwierząt, szczegóły życia Brewstera i Brandi są pobieżne. W ich cementowej hodowli dwa psy związały się od urodzenia, poruszając się niczym cienie. Jeden dojrzały Beagle byłby trudny do umieszczenia, ale wiązana para jest prawie niemożliwa. W recepcji WHS członek personelu obsługi klienta Christa DeLano informuje, że grupa ratunkowa rasy Beagle została powiadomiona o przyjeździe Brewstera i Brandi, ale podobnie jak grupy ratunkowe na całym świecie, są one zazwyczaj pełne. „Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, dopóki tu nie pracowałem, ilu ludzi poddaje zwierzęta” - mówi Jessie Pitts, która również pracuje w recepcji. „Występują we wszystkich kształtach i rozmiarach”.

Towarzystwo Humanitarne Whatcom, zlokalizowane w pobliżu międzynarodowego lotniska w Bellingham, zawarło z władzami lokalnymi umowy dotyczące kontroli zwierząt, aby obsłużyć około 85 000 osób, ale schronisko przyjmie zwierzęta poddane od właścicieli mieszkających w dowolnym miejscu. W 2006 r. Prawie 3300 zwierząt przyjęto do maleńkiego, zniszczonego obiektu zatrudniającego 16 osób. Organizację non-profit wspiera 75 wolontariuszy. Budy nie mają dostępu do słońca ani świeżego powietrza, a szczekające psy wyrzucają kakofonię hałasu. Obszary do ćwiczeń i towarzyskich zwierząt prawie nie istnieją. Większość schronisk dla zwierząt (w tym WHS) nie otrzymuje żadnych funduszy rządowych, z wyjątkiem kwot, które są równoznaczne z progresywnymi umowami na kontrolę zwierząt. Aby przetrwać, polegają wyłącznie na darowiznach. WHS to schronisko otwarte dla wszystkich zwierząt, bez względu na jego wiek, stan zdrowia, kondycję fizyczną i temperament. Ograniczenia przestrzeni agencji również nie są czynnikiem. Oznacza to podejmowanie trudnych wyborów: uśmiercanie zwierząt lub ryzykowanie ich przechowywania w nieskończoność.

„Umieszczamy ludzi w izolatce za morderstwo” - mówi dyrektor wykonawczy WHS Penny Cistaro. „Jak możesz nazwać to humanitarne traktowanie zwierzęcia?”

Szorstka rzeczywistość polega na tym, że istnieje drastyczny brak domów dla niechcianych zwierząt towarzyszących. Statystyki nie są rzetelnie kompilowane i zestawiane w tabelach, ale grupy zajmujące się dobrostanem zwierząt szacują liczbę zwierząt uśmierconych rocznie do dziewięciu milionów. Zwierzęta są poddawane schroniskom z różnych, w większości trywialnych powodów; w WHS poruszanie się to najpopularniejszy powód. Podobnie jak kołysanie się, aby upuścić starą kanapę na wysypisko śmieci, psy, koty i inne zwierzęta domowe zostają w schronisku w drodze do następnego celu. Niewielki wymóg, taki jak płacenie depozytu na szkodę zwierzęcia domowego, może motywować obywatela do rezygnacji ze zwierzęcia towarzyszącego. Popularny pretekst to również brak czasu na zwierzę domowe, nawet dla tych, którzy przewracają się kotami, które wymagają niewiele więcej niż jedzenie i schronienie, mówi DeLano.

„Z różnych względów stale wyrzuca się zwierzęta” - mówi Laura Clark, społeczna pomoc społeczna WHS i dyrektor ds. Humanitarnej edukacji. „Nie jest coraz lepiej”.

Clark, 10-letni weteran pracy w schroniskach, wspomina uczucie szoku po pierwszej rozmowie w dużym schronisku w rejonie Zatoki San Francisco. „Płakałam przez całą drogę do domu, ale wiedziałam, że to jedyna rzecz, którą chciałam zrobić” - mówi. Dyrektor Cistaro, który pracował od 32 lat w schroniskach dla zwierząt, twierdzi, że jako pierwsze zwierzęta w poważnym stresie spotkała się na początku swojej kariery jako młoda policjantka, która wywarła na niej ogromne wrażenie. Pomogli jej uświadomić sobie, że śmierć nie jest najgorszym losem, jaki może spotkać zwierzę. „Widziałem najgorsze rzeczy dla bezdomnych i bezpańskich zwierząt i widziałem ból, tortury, cierpienie i udrękę”. Cistaro mówi, że jest to codzienna walka o schroniska, aby walczyć z „głodnym zespołem szczeniaków”, odnosząc się do zjawiska tak złapanego w karmienie i dbanie o przytłaczający i nieskończony potok bezdomnych zwierząt, że niewiele czasu pozostało poświęcić fundamentalnej społeczności: sterylizacja i kastracja, zbieranie pieniędzy, humanitarna edukacja i programy uczące dzieci i dorosłych, że zwierzęta są czującymi istotami zasługującymi na szacunek i współczucie. Znaczenie programów pomocy społecznościowej, zwłaszcza taniego programu pomocy w nijakim Spay, ilustrują nowoprzybyli schroniska. W święta Bożego Narodzenia na WHS, siedem ośmio-tygodniowych szczeniąt z Pit Bull-Mix zostaje odrzuconych. Miot jest tak duży - w sumie 11 - że personel nazywa ich po reniferach Świętego Mikołaja: Kupidyn, Kometa, Vixen, Dasher, Tancerz, Prancer i Blitzen. Szczenięta nie są uspołecznione. Wolontariusze tacy jak Katy James okazują wielką cierpliwość i poświęcenie, spędzając wiele godzin siedząc na podłodze w swojej hodowli grając, pieszczotliwie, uspokajająco. W ciągu tygodnia domagają się przedniej części klatki, by zbliżyć się do gości. Po kolei są przyjmowane. Mimo to członkowie personelu i wolontariusze zgadzają się, że „jest to emocjonalnie i fizycznie płatna praca. Nie ma dnia, w którym nie pójdziesz do domu wyczerpany psychicznie i fizycznie - mówi Clark. Wynagrodzenia są niskie, a statystyki pokazują, że wskaźnik wypalenia jest wysoki, zwłaszcza w ciągu pierwszego roku do dwóch lat pracy. Nawet ochotnicy czasami odczuwają straty. „Są dni, w których wszyscy na zmianę płaczą”, mówi Lynn Graham, która spędza dwa dni w tygodniu na wolontariacie w schronisku.

Trudne decyzje podejmowane są niemal codziennie. Schron jest już przeciążony, gdy 17 kot wchodzi przez drzwi w zapakowanym pudełku Home Depot. Jej poprzedni właściciele najwyraźniej sprzedali dom i zostawili ją za sobą trzy tygodnie wcześniej. 13-letni kot nie zostaje zameldowany w hodowli - to tylko przedłuża nieuniknione. Tak czy inaczej nie ma żadnych, a rzeczywistość jest taka, że starszy kot nie może konkurować o kilka dostępnych domów. Potencjalni nabywcy obawiają się rachunków weterynaryjnych i perspektywy pożegnania w ciągu zaledwie kilku lat. Zamiast tego zostaje przewieziona korytarzem do małego skromnego pokoju pomalowanego brzoskwiniami, gdzie zostaje odłożona. Nie ma dokąd pójść. „Zmarła bardzo spokojna śmierć”, mówi Clark o kocie, przyznając, że ciężkie rozmowy, takie jak ta, wykonywane są codziennie przez pracowników schroniska. „Ktoś w jakimś schronieniu gdzieś klęczy nad takim kotem. Czasami jedyne, co możemy zrobić, to być w ostatniej chwili zwierzęcia.”

Wbrew wszelkim przeciwnościom, Beagles Brandi i Brewster zamierzają to zrobić. Clark zabrał ich do stacji radiowej KAFE Bellingham, gdzie psy pojawiły się z nią w popularnym miejscu KAFE Kritters. Dla uratowanych zwierząt przedstawienie jest odpowiednikiem Świętego Graala. Osobowości radiowe KAFE Shari Matthews i Dave Walker są miłośnikami zwierząt i zapalonymi zwolennikami wysiłków schroniska i podjęli się sprawy Brandi i Brewstera. Będą nagłaśniać los Beagle'ów na antenie, dopóki słuchacz nie podejdzie do nich, by zaoferować im dom.

To szczęśliwe zakończenia i wsparcie publiczne, takie jak to, sprawiają, że pracownicy schroniska idą. To praca, która pokonałaby wielu miłośników zwierząt, ale sukcesy inspirują robotników i ochotników do kontynuowania. Wezwanie do personelu schroniska z rodziny Pepper, 115 funtów Chow adoptowanych poprzedniego dnia, głosi, że kwitnie w swoim nowym domu. Zdjęcie Sary, dużego psa rasy mieszanej, adoptowanego niedawno po spędzeniu ośmiu miesięcy w schronisku, zostaje umieszczone w holu. Głowa Sary wyskakuje przez okno, a jej uszy lecą na wietrze, gdy startuje w samochodzie nowego właściciela. Kartki świąteczne ze zdjęciami dołączonymi do adopcji budzą ducha pracowników, którzy skupiają się na drugiej szansie, jaką dają zapomniane zwierzęta.

I nie wszyscy odwiedzający poddają zwierzęta domowe. Pewna kobieta zatrzymała się, aby przekazać 750 dolarów, w tym łóżka, jedzenie i zabawki dla zwierząt, co spowodowało, że personel podziwiał jej hojność.

„Uważam to za inspirujące miejsce” - mówi Clark. „Nie uważam za smutne”. Carreen Maloney był dziennikarzem w Kanadzie przez 10 lat w Ottawie Citizen, Winnipeg Free Press and Business w Vancouver. Ratuje zwierzęta od 15 lat. Pisze o zwierzętach i prowadzi Fuzzy Town, amerykańską firmę zajmującą się zabawkami i produktami dla zwierząt. Można się z nią skontaktować pod adresem [email protected].

Zalecana: