Logo pl.horseperiodical.com

Jak poznałem mojego psa - Rio

Jak poznałem mojego psa - Rio
Jak poznałem mojego psa - Rio

Wideo: Jak poznałem mojego psa - Rio

Wideo: Jak poznałem mojego psa - Rio
Wideo: Dzień z życia mojego psa *ŻYCIE GACUSIA* - YouTube 2024, Kwiecień
Anonim
Jak poznałem mojego psa - Rio
Jak poznałem mojego psa - Rio

„Jego mama była Labem, a jego tata był komiwojażerem” - powiedział facet w schronisku dla zwierząt, wskazując na 12-tygodniowego szczeniaka, którego mył, żeby się z nami spotkać. Brudny mały kundel mieszkał w małej klatce z czterema współlokatorami i ugryzł go w policzek. To było bolesne.

„Czy może dostać jakieś jedzenie?” Zapytałem. „Widzisz jego żebra”. Po tym, jak szczenię ogarnęło miarkę, mój mąż Bryan i ja poszliśmy do pokoju, w którym mogliśmy „poznać” psa, którego możemy adoptować. Był małym blondynem z błyskawicą na czole Harry'ego Pottera i białym pom-pom na czubku kędzierzawego ogona, który nigdy nie przestał machać. Usiedliśmy na podłodze, a on skoczył na nas i biegał podekscytowany. Jego entuzjazm był zaraźliwy. Potem zasnął na kolanach Bryana. Miałem tę chwilę jasności, którą czuł każdy, kto spadł na głowę w miłości: wiedziałem. Wstałem.

„Zamierzam podpisać dokumenty adopcyjne” - powiedziałem. Bryan tylko się uśmiechnął.

Kiedy wróciłem, szczeniak wciąż drzemał, kiedy Bryan pieścił swoje aksamitne uszy. Rzuciliśmy imiona i wylądowaliśmy na „Rio”. To był dla nas szalony moment. Przez 18 lat była to nasza dwójka. Nigdy nie chcieliśmy być „związani”, chcieliśmy być w stanie podróżować. Ponadto większość naszych apartamentów nie zezwala na zwierzęta. Rio był naszym pierwszym psem.

Ludzie mówią, że posiadanie dziecka wywraca twoje życie do góry nogami. Najwyraźniej to samo dotyczy psów. Nagle ustawiliśmy alarm na 3 w nocy, żeby zabrać Rio na siusiu, kupując żuć zabawki i czytając „Szczenięta dla manekinów”, kiedy tylko drzemał. Oboje pracujemy w domu, ale podjęcie prawdziwej pracy było wyzwaniem - był szczeniak, który chciał ścigać moje spódnice, albo przewracać się na plecy, żeby jeść maliny na podwórku, albo chodzić na imprezy towarzyskie u szczeniąt Centrum nagrywań.

Wzięliśmy wiele zajęć szkoleniowych, a Rio szybko się nauczyło. „To pies, który chce cię zadowolić” - powiedział nam jego trener. „Prawdopodobnie jest twoim niegdyś psem”.

Wraz z rozwojem Rio staje się jeszcze bardziej lojalny i czuły; kiedy Bryan i ja przytulamy się i całujemy, tunele Rio między naszymi nogami dzielą się miłością. Każdego dnia śmieje się z jego głupich wybryków. Jak jego pierwsza zima, kiedy padał śnieg, i próbował jeść spadające płatki, a potem okrążył nas szczęśliwymi kołami dla tej nowej rozkoszy. „Jego mottem powinno być„ Born Ready”- roześmiał się Bryan.

Teraz Rio ma dwie i pół roku i już widział nas w trudnych czasach. Kilka miesięcy przed przyjęciem go, miałem traumatyczne poronienie (czy jest jakiś inny rodzaj?). Dołączył do nas w klinice płodności, aby uspokoić nasze nerwy. Ale w miesiącu, gdy test ciążowy ponownie przyniósł negatywny wynik, ból groził złamaniem mnie. Przywieźliśmy piknik na górskie jezioro, gdzie graliśmy w grę: „Jakie byłoby nasze życie bez dzieci?” Rio był zachwycony, że może się w nim znaleźć, pluskając się w wodzie i goniąc ptaki. Kiedy ekstatycznie wrócił do nas, uszy trzepoczące na wietrze, miłość i zadowolenie spłynęły na mnie i uświadomiłam sobie: „To jest więcej niż wystarczające”.

Nasza trójka była całą rodziną, której potrzebowaliśmy. Ale w tym roku stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem: choroba autoimmunologiczna Bryana wyszła z remisji i potrzebował przeszczepu nerki. Chciałam być silna dla męża, więc zaczekałam, aż Rio i ja zostanę sama na szlaku turystycznym, aby upaść na ziemię i płakać. Ten słodki chłopiec okrążyłby mnie i pyskował, dopóki nie pogłaskałbym go po głowie, nie wstał i nie ruszył się dalej. Czasami ścigał wiewiórkę lub korę u krowy, aby zapewnić mnie, że jesteśmy bezpieczni.

Zostałem zatwierdzony jako dawca nerki Bryana. Wyjęliśmy butelkę szampana, aby świętować, a Rio rzuciła się na korek i dusiła go. Kiedy pojechaliśmy do dużego miasta na operacje i tygodnie powrotu do zdrowia, Rio przyjechało z nami. Ludzie bez psów protestowali: „Będziesz potrzebował odpoczynku! To będzie dla ciebie za dużo!”. Miłośnicy psów zgodzili się z nami:„ Oczywiście, że przyjeżdża - psy leczą anioły!”Operacje poszły świetnie, a my wszyscy wracamy do domu, ciesząc się na zewnątrz jak najwięcej. Pewnego dnia podczas wędrówki spojrzałem na naszego szczęśliwego chłopca ścigającego szczególnie nieznośny liść i uświadomionego sobie w ciągu dwóch i pół roku, Rio nauczyło mnie sensu życia: aby przynieść jak najwięcej szczęścia innym i sobie. Bez zamiaru przypomina mi to każdego dnia.

Zalecana: