Pracuję ze zwierzętami: Moje życie na farmie koni
Spisu treści:
- P. Czy zawsze byłeś w koniach?
- P. Nie zostałeś weterynarzem. Czemu?
- P. Co ostatecznie skłoniło cię do zakupu własnej stadniny koni?
- P. Pracowałeś na początku dwie prace. To brzmi wyczerpująco!
Wideo: Pracuję ze zwierzętami: Moje życie na farmie koni
2024 Autor: Carol Cain | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-16 17:19
Prowadzenie stadniny jest sztuką, zwłaszcza dla Melissy Bradley, byłej artystki, która odłożyła swoje pędzle w 2000 r., By założyć stadninę koni Greenhaven w Fond du Lac w stanie Wisconsin.
Jej praca nie zawsze jest łatwa, zwłaszcza gdy musi wstać przed przerwą dnia, aby odkryć, że narzędzia, których potrzebuje do pracy w domu, zostały jakoś zamrożone w temperaturach poniżej zera poprzedniej nocy.
Ale Bradley nie zamieniłby czasu ze swoimi końmi (i psami!) Na świat. Vetstreet usiadła z byłą zawodniczką skoków konnych, aby dowiedzieć się, jak zrobiła wielki skok - i dlaczego jej szalona jazda okazała się takim doświadczeniem niebieskiej wstążki.
P. Czy zawsze byłeś w koniach?
A. Melissa Bradley: „Dorastałem na przedmieściach Chicago o nazwie Lake Forest, gdzie jeździłem konno dla zabawy. Moi rodzice dostali mojego pierwszego konia, Arthura, kiedy miałem 13 lat, i od tego czasu rywalizowałem na całym Środkowym Zachodzie - i chciałem bądź koniem, ale wszyscy mi powiedzieli, że to nie byłby dobry pomysł, ponieważ była to ciężka praca, nie zarabiasz pieniędzy i nie masz czasu spędzać z osobistymi końmi, więc postanowiłem zostać weterynarzem. Celem było zarobienie dużych pieniędzy, abym mógł mieć konie w moim życiu.”
P. Nie zostałeś weterynarzem. Czemu?
ZA. „Kiedy poważnie podjąłem decyzję o zostaniu weterynarzem, przeniosłem się do Auburn University w Alabamie. Kiedy skończyłem studia z zoologii, nie byłem już naprawdę pewien swojej decyzji. Pracowałem dla weterynarzy przez całe studia, ale tak się nie stało”. Po ukończeniu studiów przeprowadziłem się do Wisconsin, gdzie moi rodzice przeszli na emeryturę, dostałem pracę jako artysta komercyjny, projektowałem dzieła sztuki i malowidła ścienne do komercyjnych wnętrz, naprawdę lubiłem swoją pracę, ale wiedziałem też, że naprawdę chciałem koni na moim podwórku.
P. Co ostatecznie skłoniło cię do zakupu własnej stadniny koni?
ZA. - Nadal miałem mojego rasowego Arthura. Nadal to robię: mam teraz 38 lat, a on ma 28 lat. W stajni, w której go wsiadłem, ludzie zaczęli mnie pytać o lekcje. Arthur był koniem lekcji, a wkrótce miałem wystarczająco dużo klientów Do tego czasu zaoszczędziłem wystarczająco dużo pieniędzy, aby złożyć depozyt na farmie, więc mój ówczesny chłopak (teraz mąż) i ja zaczęliśmy szukać miejsc.
Jeden z moich klientów znalazł nieruchomość, którą ostatecznie kupiłem. Wjechałem na podjazd i po prostu wiedziałem, że tego chcę. Sprzedawali tylko 10 akrów, ale naciskałem na 25, więc mogłem mieć pole siana i większe obszary, na których konie mogły się paść. Teraz mamy trzy duże pastwiska dla koni, stodołę z 13 straganami i stary budynek słupowy, który naprawiliśmy pięcioma kolejnymi straganami. Jest nawet pierścień wewnętrzny i zewnętrzny.
P. Pracowałeś na początku dwie prace. To brzmi wyczerpująco!
ZA. „Przez pierwszy rok nadal pracowałem w zawodzie artysty komercyjnego, podczas gdy testowałem, czy gospodarstwo jest opłacalne. Potem pracowałem przez pewien czas na pół etatu - i to było wyczerpujące! Musiałem wstać o 4 rano, aby zacząć pracowałem w gospodarstwie, ponieważ nie miałem pracowników, miałem szczęście, że moi rodzice mieszkali w pobliżu - gdy miałem kłopoty, mój ojciec mi pomógł.
Nieruchomość była starą farmą mleczarską, którą musieliśmy przekształcić w jazdę konną. Musieliśmy wypatroszyć stodołę, zburzyć silos i dodać dodatek. W tym pierwszym roku miejsce zalało, więc musieliśmy zacząć od podstaw, upuszczając podłogi, by zrobić miejsce dla wysokich koni. To był duży projekt, ale teraz jest już prawie doskonały”.
Zalecana:
Pracuję ze zwierzętami: życie jako hodowca owiec
Vetstreet rozmawia z Marcią Barinaga na temat jej podróży od pisarza i biologa do pełnoprawnego hodowcy owiec i producenta serów na ranczu Barinaga w hrabstwie Marin w Kalifornii.
Pracuję ze zwierzętami: moje życie jako hodowca jajek
Vetstreet rozmawia z Souriyą Khamvongsą z Phoenix Farm Egg w Portland, lub, o tym, jak to jest ukrywać pasję do hodowli kurczaków.
Pracuję ze zwierzętami: moje życie jako pszczelarz
Kiedy nie jest na swoim koncercie IT, Matt Reed prowadzi biznes pszczelarski ze swoją żoną Jill w Portland w Ore. Opowiada o swoim nowym stylu życia.
Pracuję ze zwierzętami: Moje życie na farmie kóz
Była hollywoodzka producentka Laura Howard-Gayeton przeszła od szybkiego życia w Tinseltown do prowadzenia 5-hektarowej farmy kóz Petaluma i odnoszącej sukcesy firmy produkującej lody. Opowiada o swoim nowym stylu życia.
Pracuję ze zwierzętami: moje życie z alpakami
W 2003 roku Val Newell wstrząsnęła swoim poprzednim życiem i zaczęła uprawiać alpaki, zakładając farmę Crown Point Alpaca. Dzieli się z Vetstreet tym, co naprawdę lubi spędzać dni na paczce alpak.