Logo pl.horseperiodical.com

Bezpańskie afekty

Bezpańskie afekty
Bezpańskie afekty

Wideo: Bezpańskie afekty

Wideo: Bezpańskie afekty
Wideo: ☢ CZARNOBYL 35 lat po katastrofie [ROZMOWA ONLINE] - YouTube 2024, Może
Anonim
Bezpańskie afekty | Ilustracja autorstwa Jess Golden
Bezpańskie afekty | Ilustracja autorstwa Jess Golden

To był zimny i lodowaty poranek w drodze do pracy. Właśnie zatrzymałem się w oknie odjeżdżającym w Starbucks, żeby napić się kawy, i udałem się do biura.

Gdy zatrzymałem się na czerwonym świetle, zauważyłem psa siedzącego na środku Renner Road, gdzie miałem skręcić. Była pokryta deszczem ze śniegiem i wyraźnie zamarzła nie tylko z zimna, ale z czystego strachu. Samochody jeździły wokół niej, ale nikt się nie zatrzymywał. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, żeby ją uratować. Skręciłem i wjechałem samochodem na bok, wrzuciłem go do parku i wyskoczyłem. Udało mi się wystraszyć ją z ulicy do dzielnicy, w której schroniła się na czyimś ganku.

Gdy się do niej zbliżyłem, obnażała zęby i warczała. Nie było mowy, żeby pozwoliła mi się do niej zbliżyć. Ale przynajmniej była bezpieczna i tajna, w przeciwieństwie do mnie, który stał w zimnie, zasypany śniegiem. Wiedziałem, że nie mogę jej po prostu zostawić, więc postanowiłem zadzwonić do kontroli zwierząt, żeby ją zabrać. Nienawidziłem idei, że pójdzie do schroniska, ale nie miałem wyboru, ponieważ była taka zła. Stałem na rogu, czekając na kontrolę zwierząt, żeby ją zabrać, podczas gdy kilka samochodów zatrzymało się, by zapytać mnie, czy potrzebuję pomocy (ponieważ nikt o zdrowych zmysłach nie stałby na zewnątrz w taką pogodę).

W końcu przybyła kontrola zwierząt i musieli użyć przerażającej pętli, by zdjąć ją z ganku. Kiedy odjechałem, usłyszałem jej krzyk i zobaczyłem ją w lusterku wstecznym, walcząc z oficerem aż do jego pojazdu. To całkowicie złamało mi serce. Kiedy dotarłem do biura, wyjaśniłem, dlaczego się spóźniłem, a potem szybko zadzwoniłem do kontroli zwierząt, aby uzyskać informacje o psie. Poinformowali mnie, że została włożona do długopisu i że będzie miała pięć dni, aby ktoś ją odebrał. Po tym czasie albo zostanie poddana adopcji, albo będzie musiała zostać odrzucona. Nie trzeba dodawać, że odwiedziłem ją dwa razy tego samego dnia, aby przekonać się, że naprawdę jest w porządku. Wciąż warczała na mnie, więc nie odważyłem się wejść do jej biegu, ale kupiłem trochę smakołyków, żeby dać jej przez drut klatki. Każdego ranka dzwoniłem do schroniska i mówiłem: „Proszę mi powiedzieć, że ktoś twierdził, że ten pies”, a oni odpowiedzieliby „jeszcze nie”. Po odłożeniu słuchawki poszedłem zrobić jej kilka wizyt, mówiąc jej, że nie zamierzałem jej zrezygnować.

W końcu, trzeciego dnia w schronisku, byłem na tyle odważny, by wejść do jej pióra. Oboje się baliśmy, ale oboje chcieliśmy rozpaczliwie sobie ufać. W końcu dotarłem do niej i pozwoliła mi ją dotknąć. Po nawiązaniu tego kontaktu było już po wszystkim… zaczęła mnie lizać i skakać na mnie do punktu, w którym musiałem wejść na podłogę schronu, żeby mogła się we mnie przytulić. Zrobiliśmy to połączenie, którego żadne słowa nie mogą wyjaśnić. Wiedziałem wtedy, że nie mogę zostawić jej losu, ponieważ los już się wypowiedział… wyglądało na to, że dostaję psa.

W ciągu ostatnich dwóch dni swojego pięciodniowego okresu oczekiwania każdego ranka zadzwoniłem do schroniska i zapytałem: „Proszę mi powiedzieć, że nikt nie twierdził, że ten pies.” Oni tylko śmiali się i zapewnili mnie, że nikt o niej nie dzwonił, tylko ja.

Szóstego ranka dotarłem do schroniska, zanim otworzyli i wypełnili dokumenty adopcyjne. Wszyscy zaczęli płakać, kiedy wychodziłem z okrutnym, pokrytym lodem muttem, którego znalazłem na ulicy pięć dni wcześniej.

I to jest historia o tym, jak znalazłem mojego najlepszego przyjaciela, Renniego, nazwanego na cześć ulicy, na której ją znalazłem. Było to 29 stycznia 2007 r. I każdego roku w tym dniu wracamy do miejsca, w którym ją znalazłem, abym mógł jej powiedzieć, jak ona jest darem w moim życiu. Nie wyobrażam sobie życia bez niej, a ona przyniosła mi tyle radości. Chodzimy wszędzie razem. I chociaż nadal ma problemy z agresją strachu do dziś (miała zaledwie pięć miesięcy, kiedy ją znalazłem, ale najwyraźniej była wykorzystywana), nie zmieniłbym niczego o niej.

Więc następnym razem, gdy zobaczysz zabłąkanego, poświęć chwilę, aby go zapisać. To może być największa decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłeś. Z pewnością było dla mnie.

Zalecana: